wtorek, 10 września 2013

dzień 1

Dzień dość trudny i nerwowy.  Focus po przeglądzie, kupione nowsze opony aby stare nie okazały się za łyse. Ruszyliśmy o świcie świadomi dalekiej drogi do Danii. I coś leciutko koleboce. Lekko, ale jak się to już człowiek nauczy słyszeć, to spokoju nie daje. Jeszcze w Polsce odwiedzamy wulkanizatora. Ten nie bardzo wie o co może chodzić, na nowo wyważa koła, każe się nie przejmować. Ja nie mogłem się połapać z roamingiem, w Szczecinie zjechaliśmy z trasy aby to załatwić. W T-Mobile krawat powiedział, że nie wie co jest. On mi roamingu ustawić nie może i nie wie czemu. Kolejna godzina w plecy humoru nie poprawia, a dzwonienie do dzieci wyjdzie "na bogato". Edzik pierwszy raz kieruje na niemieckiej autobanie. W czasie krótkiego postoju zauważam na przedniej oponie wybrzuszenie. Niby jeszcze małe, tak z 5 cm długości i z boku. Ale niestety pokazałem Edzikowi i spokój już bezpowrotnie uciekł. Dzwonię do kumpla, mówi że nie jest tak źle, jechać wolniej, obserwować. Ale całą historię Edzik ciężko przyjęła, wyobraźnia ją wyostrzyła i jazda zaczęła mocno ciążyć. Od tej pory na każdym postoju obserwowaliśmy tą gumową bulajkę. Oczywiście nic się nie stało. Dojechaliśmy bezpiecznie. Ale przez pół wyprawy spokoju to nie dawało. Północ NRD-owa z autostrady nawet ładna - przestrzeń, przyroda, nie to co np. zagłębie Ruhry. Do zwiedzania zaplanowaliśmy Rostock - największy port byłych ludowych Niemiec i leżące blisko kurortowe Warnemunde. Rostock obfitował w latarnie. Nie udało nam się znaleźć jedynie Mittelmole (zwyczajnie przegapiliśmy, choć byliśmy niedaleko). Wyłapaliśmy w zamian inną, której nie mieliśmy w wykazie. Przyjechaliśmy też za późno i latarnia była już zamknięta. Podobnie muzeum morskie potrzebne do "blizy international". Przygodę mieliśmy też przyrządzając kolację, kiedy to kuchenka nam się zapaliła. Jak to ugasić, skoro w każdej chwili może pierd...?


 Dla niektórych śruba okrętowa, dla niektórych śmigło samolotu.

 Edzik, w tle latarnia w Warnemunde.

Ta latarnia dekoruje jeden z rostockich parków, kiedyś stała w Warnemunde.

Warnemunde - marina, z tyłu latarnia wschodniego falochronu.

Plaża.

Edzik z rowerem - do tej pory widok  niezmiernie rzadki.

Warnemunde - promenada i latarnia.

 Warnemunde - latarenka zachodniego falochronu.

Warnemunde - latarnia.


W trakcie wyprawy takich fal jak tu już nie widzieliśmy.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz