środa, 4 września 2013

dzień 7 i 8

Wracamy - zostało niecałe 400km do Karlskrony gdzie czekał na nas prom. Ale po drodze jeszcze kilka szwedzkich latarni udało się nawiedzić. Szwedzkie autostrady wydają się być darmowe, ale i ich standard bardziej na drogę szybkiego ruchu pasuje. Polecamy wizytę w biurze turystycznym w Ystad (niedaleko portu) - za free można tam zgarnąć pokaźną ilość całkiem przydatnych map. Bardzo uroczy okazał się niewielki Stenshuvud Nationalpark, w którym znowu przejażdżka rowerem skończyła się noszeniem go na kamienistej ścieżce. Równo ze zmrokiem dojeżdżamy do Karlskrony. Mamy już mało benzyny i jedziemy od razu na przystań omijając miasto - przeciwnie do Ystad, prom do Polski startuje z dala od centrum. Wieczorem poznajemy klimaty polskiej spedycji. Słyszymy opowieści o ruskich, którzy kryją się w krzakach w każdej chwili gotowi wywiercić dziurę w baku. Edzik nie pozwala mi pić wódki i dalsze opowieści jak i niewybredne kawały już nie dla mnie. Rano znowu wstaję prawie ze słońcem i ruszam rowerem do Karlskrony. Nie było blisko, trochę się nawet pogubiłem. Gdyby mi pękła dętka na prom bym nie zdążył. Jednak udało się nawet wziąć szybki prysznic, który polecili poznani kierowcy (w budynku spedycji). Dzień na promie podobał się Edzikowi - było słonecznie i odpoczynkowo. Nie żałowaliśmy też wykupionego obiadu. A po cumowaniu w Gdyni - bezpieczny powrót do domu i powitanie niestety już śpiących dzieci.

 

Latarenka w Skanor.


Ystad - niedaleko od dworca i latarni jest biuro IT, a tam pełno map free!


Latarnia na wydmach w Sandhammaren.






Stenshuvud N. P.

 Garniec wulkana w Karlkronie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz