czwartek, 5 września 2013

dzień 6

Wstajemy rano, aby nie przegapić jakiegoś promu. W Danii trochę jak w Polsce - zero informacji. Wczoraj pani nam jej nie udzieliła, bo właśnie kończyła pracę. Rozkładu promów nie ma. Czekamy na pierwszego pracownika. W końcu jest i mówi po angielsku. Stąd prom odpływa dopiero w południe, ale jest szybciej - z Aarhus. Wymowa Århus brzmiała jak "almost" i mózg mi to trochę musiał przetrawić. W końcu jedziemy do Århus - zaoszczędzimy ze 3 godziny dnia. No i jakieś dodatkowe latarnie się trafią. Tak więc mimo że trasa nasza omijała ciekawy latarniany kompleks Sletterhage udało nam się go dosięgnąć zoomem z promu. Na Zelandii wjechaliśmy do słynnego z festiwali Roskilde. A zaraz potem do stolicy - Kopenhagi. Tam trzeba było uważać na rowery! Ścieżki rowerowe przy każdej drodze, na nich pełno dwuśladów. Ścieżki te mają nawet własną sygnalizację świetlną. Gdy stanęliśmy na czerwonym przed skrzyżowaniem, to w poprzek - zzziuuuu - rowery wypuszczone jak ze startera na F1. Szukaliśmy darmowego parkingu. Było trudno, widzieliśmy mandaty na wycieraczkami,widzieliśmy jak je wypisywano. Niedaleko dworca PKP udało się wyczaić duży, trochę "zabunkrowany" parking darmowy na 4 godziny. Tak więc mieliśmy czterogodzinny rowerowy spacer. Przejechaliśmy obok Tivoli, piaskowych rzeźb, kluczyliśmy wzdłuż kanałów wyszukując latarniowce. Generalnie jeździliśmy na zupełnego "wariata", bez jakiegokolwiek planu. Mijaliśmy zabytki nie zdając sobie sprawy z ich istnienia. Edzik jeździła w małym stresie - na wąskich ścieżkach duńczycy jeździli dość brawurowo. Na koniec dnia zajechaliśmy jeszcze do Dragør - są tam dwie unikalne w swej architekturze nabieżnikowe latarnie. Niestety, było już zbyt ciemno i nie udało się nam zrobić dobrych zdjęć. Już w nocy wyjechaliśmy do Szwecji celując na "ten najdłuższy most". Który dziwnie zaczął się długim tunelem i chyba jakoś tak z morza się wynurzał. Za most trzeba było wybecelować ponad 350 koron - pozbyliśmy się wszystkich drobniaków.     

 

Århus i różowe okulary.

Roskilde - pirat który prosił sobie zrobić fotę.

Kopenhaga - reprezentacyjna Nyhavn.

Kopenhaga - ichniejszy Hasior.

Kopenhaga -policja.

Kopenhaga - rowerowisko przed dworcem, widać zaledwie fragment.

Kopenhaga - wjeżdżamy i widzimy wieżę latarni. W rzeczywistości reklama ZOO.

Kopenhaga - ścieżka rowerowa.

Kopenhaga - miejskie piaskownice.

Kopenhaga - muzeum i okręty wojenne.

Kopenhaga - wyspa Trekroner.

Zmierzch w Dragør.
 
Most do Szwecji.

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz